Czas rozpocząć realizację planu kwietniowego.
Niesamowite opisy. Osób, miejsc, scenerii, zdarzeń. Książka jest niczym obraz rozciągnięty na niekończącym się płótnie. Przewracając strony ma się wrażenie, że przygląda się poszczególnym elementom malunku.
Na pierwszym planie ospa, w tle realia Polski lat 6o-tych. Mając na względzie osadzenie bohaterów w określonym czasie – ma się momentami wrażenie, że to rysunek Sawki albo Mleczki. Czarno-biała polska tragikomedia. Krajobraz niczym zamarły Barejowski film.
Bardzo trafnie atmosferę oddaje fragment posłowia Szymona Słomczyńskiego: „Epidemia wydaje się dla pisarza wymarzonym tematem, ale i dla czytelników, nie od dziś przejawiających szczególne upodobanie do karmienia się cudzymi tragediami, stanowi nie lada atrakcję. Pojawia się znikąd, nagle. Jest światopoglądowo i politycznie neutralna, dzięki czemu pisanie o niej zdaje się bezpieczniejsze od pisania o wojnie. Stawia jednak, podobnie jak wojna, bohaterów literackich wobec nieznanych im dotąd wyzwań (…)”.
Dla miłośników polskiego kina przydatna może okazać się informacja, że w 1971 roku „Zarazę” zekranizowano.
Film pod tym samym tytułem, w reżyserii Romana Załuskiego.