Narracja Szklanego klosza jest prosta, bez upiększeń i egzaltacji. Pełna zaś precyzyjnych określeń i ostrych (zero-jedynkowych) metafor. Bohaterka bardzo konkretnie definiuje swoje rozterki, co czyni z Esther nade wszystko mądrą i dojrzałą dziewczynę. Świadomą życia, jego niejednoznaczności, zakamarków i nieustannej zmienności. A wszystkie jej wewnętrzne bolączki to właśnie pokłosie (nazbyt) analitycznego i dogłębnego studiowania całego spectrum za i przeciw płynących z podejmowanych decyzji. Jakby usilnie próbowała z całej palety konkretnych zachowań wybrać wyłącznie takie, które w dalszej perspektywie przyniosą jedynie te pożądane skutki. Im głębsza świadomość, że tak się nie da, tym większe załamania, zagubienia, niepewności i poczucie bezsensu.
Olbrzymią przyjemność przyniosło mi zanurzanie się w zachowawczej postawie Esther, ale też w ogromie jej wrażliwości, która nie miała nic z ckliwości, użalania się nad sobą i światem. Chociaż czujna (właśnie tak określiłabym jej emocjonalność), Esther pozostawała obojętna… wycofana. I to właśnie ten element, pomimo owej sensualności, w którą Plath ubrała swoją bohaterkę, powoduje, że udaje się Autorce coś bardzo istotnego, i moim zdaniem warunkującego wielkość swojej książki. Nie mamy do czynienia z dąsami nastolatki, która chce od życia czegoś więcej; ale z bardzo dojrzałymi konstatacjami, odwagą w nazywaniu rzeczy po imieniu. To także bardzo osobiste refleksje nad umiejętnością odnalezienia się w rolach, które piszą dla nas inni.
I, chociaż tak często podkreśla się, że Esther była odzwierciedleniem demonów drzemiących w samej Plath; że Autorka cierpiała na ChAD, że depresja, itd., personalnie w postrzeganiu świata przez Esther widzę wyłącznie normalność. W żadnym momencie, nie miałam wrażenia, że coś jest „nie tak” z jej rozumowaniem. Dla mnie trajektoria myśli Esther jest prawdziwa, namacalna i bardzo dojrzała. Sęk w tym, że za bardzo… życia nie powinno się brać bowiem aż tak serio i analitycznie.
Nie bez przyjemności, dostrzegłam również pewne analogie z „Przerwaną lekcją muzyki”. A warto dodać także, że w 2003 roku zrealizowano film pt. „Sylvia” z Gwyneth Paltrow i Danielem Craigiem.
Wyd. Marginesy
2019
Stron: 344
Przekład: Mira Michałowska