Smoleński przenika w świat palestyńskiej rzeczywistości niczym gość zaproszony przez oba zwaśnione narody. Portretuje nie tylko konflikt, ale przede wszystkim jego zwolenników i ofiary. Wiernie rysuje obie racje, które mają równie przekonujący sens. Tym bardziej pokazuje to nie tylko złożoność tego co wokół terenów nad rzeką Wadi, ale także dalekosiężny bezsens działań wojennych. Pokazuje ludzi, którzy układają sobie życie wśród bomb; którzy realizują swoje ambicje wbrew wszystkiemu (ale w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem). Jest doskonałym obserwatorem i równie genialnym komentatorem miejsc i zdarzeń. A przy tym nie traci rezonu i potrafi wskazać czytelnikowi prawdę oraz fałsz, które postronnym osobom trudno w tym konflikcie odróżnić. Wyłapuje detale i nie pozwala im przemknąć niezauważonym. A przede wszystkim tworzy piękną opowieść o miejscu trudnym i skomplikowanym. Książka ta nie udziela odpowiedzi na pytania wokół Palestyny – myślę, że nie powoduje również ich (pytań) mnożenia się. Ale przypomina i ostrzega, że spokój nie jest wartością nadaną raz na zawsze. Spokój jest tutaj nagrodą w sporze… który można toczyć w dwójnasób: o spokój, albo o rację.