[SZTUKATER.pl]
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że we współczesnych sobie czasach, Anna Bronte dokonała niemożliwego. Po pierwsze opisała losy kobiety, która odważyła się zostawić męża, alkoholika i despotę, przez co skazała się na społeczny ostracyzm; a po drugie zdołała tę powieść wydać. Warto to podkreślić chociażby z uwagi na fakt, że powstała w czasach raczej mało przychylnych kobietom w ogóle, a tym odważnym zwłaszcza. Mając na względzie odwagę pisarską Autorki pozostaje tylko żal, że zmarła przedwcześnie (na gruźlicę) i możemy cieszyć się tylko jej dwiema powieściami (druga to „Agnes Grey” z 1847 roku, po polsku ukazała się w roku 2012). I po raz kolejny – przy okazji mierzenia się ze światem w wersji Bronte, muszę podkreślić, że wspaniale doświadcza się tej literatury po lekturze książki „Na plebanii w Haworth” Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, którą miałam przyjemność recenzować dzięki uprzejmości Sztukatera (https://malgoskababula.wordpress.com/2021/05/08/4109/). Czytelnik, bogatszy o wiedzę, że Annę cechowało bystre oko i swojego rodzaju bezkompromisowość w przelewaniu myśli na papier, inaczej patrzy na zastaną historię; na ten przykład świadom jest, że jednego z bohaterów – męża Helen – Anna ubrała w wiele cech swojego brata, który zmarł przedwcześnie, nie szczędząc sobie uprzednio uciech alkoholowo-narkotykowych.
Ta historia ma w sobie coś z powieści „Okruchy dnia” Kazuo Ishiguro; dopełnionej doskonałą ekranizacją w reżyserii Jamesa Ivory’ego z wybitnymi rolami Anthonego Hopkinsa i Emmy Thompson. Ale sama też doczekała się wielkiego ekranu; może mniej spektakularnego, ale nadal wartego obejrzenia: „Tajemnica domu na wzgórzu”, trzyodcinkowy serial z 1996 roku.
To wspaniała opowieść, mroczna i bardzo przejmująca.
Ocena prasowa: 5.5